Grzegorz od zawsze bardzo przykładał się do swoich obowiązków. Zawsze dawał z siebie 120%, bo tak został nauczony. Rodzice zawsze mówili mu, żeby wszystko robił najlepiej jak potrafi, bo to zawsze procentuje. Grzegorz cenił rady rodziców, ponieważ wiedział, że ich wiedza wynika z doświadczenia życiowego.

Zaraz po szkole średniej zaczął pracę w serwisie komputerowym w podwarszawskiej miejscowości. Firma może nie była na liście top 10 światowych potentatów w branży IT, ale praca dawała satysfakcję, a Grzegorz był lubiany i doceniany zarówno przez klientów, jak i szefostwo. Dwa tysiące brutto, które Grzegorz zarabiał, wystarczały na jego skromne potrzeby i pozwoliły mu nawet kupić ośmioletniego Matiza na kredyt.

Czas mijał, Grzegorz stał się w pełni samodzielnym pracownikiem i był w stanie rozwiązać każdy problem z każdym komputerem, który trafił do serwisu. Praca powoli stawała się monotonna, ale Grzegorz nie szukał innej, bo doceniał to, że praca jest na miejscu, szefostwo traktuje go prawie jak członka rodziny. No i miał stałą, pewną pensję, co w dzisiejszych czasach nie jest bez znaczenia.

Dzień za dniem, dzień za dniem… Spalony zasilacz, dołożenie pamięci, wymiana grafiki… Tak pewnie pracowałby jeszcze długo, gdyby nie serce Grzegorza. Serce, które w pewnym momencie zaczęło bić mocniej do Marioli – kobiety, która pracowała dwa pawilony dalej.

Spotkali się raz, potem drugi, potem coraz częściej, aż nie mogli się rozstać nawet na chwilę. Grzegorz dojrzał do tego, że nie może już więcej mieszkać z rodzicami.

Teraz jako dwudziestodziewięcioletni mężczyzna zdecydował się na własne mieszkanie. I tu pojawił się problem, bo takie mieszkanie, w którym mógłby uwić przytulne gniazdko z Mariolą, to równowartość stu osiemdziesięciu miesięcznych pensji Grzegorza. I to gdyby nie jadł, nie kupował Marioli kwiatów i nie tankował Matiza!

Postanowił porozmawiać z szefem na temat podwyżki. W końcu od początku pracy nie dostał podwyżki. A szef sam nie wychodził z inicjatywą, bo skoro Grzegorz nic nie mówił, to znaczy, że mu wszystko odpowiadało. 

Szef na prośbę od podwyżkę zareagował empatycznie i ze zrozumieniem – w końcu każdy mężczyzna powinien mieć dom, syna i drzewo. Grzegorzowi wystarczyłoby mieszkanie, córka i pelargonie na balkonie. Ale na to też trzeba kasy. Szef zaproponował Grzegorzowi 10% podwyżki. 200zł. Brutto.

Grzegorz jako bystry facet policzył, że podwyżka pozwoli mu skrócić okres w którym będzie musiał odkładać wszystkie dochody. Teraz będzie to musiał robić tylko przez 14 lat!

Rad, nierad, Grzegorz dojrzał do ciężkiej decyzji o zmianie pracy. Po części czuł się jakby zdradzał rodzinę, jakby ich zostawiał w potrzebie. No ale wspólne życie z Mariolą i wizja stworzenia ogniska domowego była silniejsza. 

Grzegorz napisał CV, zarejestrował się na portalach z ofertami pracy i zaczął aplikować na różne stanowiska. Nie było łatwo. Mimo dużego doświadczenia Grzegorza, coraz mniej ofert dla serwisantów komputerowych było na rynku.

Grzegorz postanowił zaangażować znajomych i rodzinę. Przy okazji spotkań towarzyskich i rodzinnych rozdawał swój życiorys i prosił, że gdyby ktoś potrzebował kogoś z jego umiejętnościami, to Grzegorz chętnie umówi się na spotkanie i porozmawia osobiście.

Czas mijał, Grzegorz już stracił nadzieję na zmianę pracy, aż tu przed samymi świętami, zadzwonił telefon…

  • Dzień dobry, czy Pan Grzegorz … 
  • Tak, to ja
  • Ja dzwonię z korporacji międzynarodowej, aktualnie prowadzimy rekrutację na stanowisko inżyniera helpdesk. Czy jest Pan zainteresowany spotkaniem?
  • Oczywiście, nawet dzisiaj!
  • Bardzo się cieszę, w takim razie zaproszę Pana do nas w poniedziałek, o godzinie 9:00

Grzegorz nie mógł się doczekać spotkania. Nie mógł spać. Przygotowywał w myślach odpowiedzi na wszystkie pytania. Zamartwiał się tym jak wypadnie na rozmowie.

W poniedziałek, równo o 9 stawił się przy recepcji, zarejestrował się i oczekiwał na spotkanie. Przyszła bardzo miła pani z działu HR, zaprowadziła go do małej salki, gdzie odbyło się spotkanie rekrutacyjne. 

Grzegorz był bardzo miło zaskoczony przebiegiem spotkania, zaskoczyło go również to, że jego oczekiwania finansowe na poziomie sześciu tysięcy brutto nie były źle odebrane. Dopiero wtedy zaczął się zastanawiać nad tym, że powinien był zmienić pracę dawno temu.

Po kilku dniach dostał telefon od kobiety, z którą miał spotkanie. Dowiedział się, że został przyjęty do pracy. Początkowo nie mógł w to uwierzyć, że w sumie to całkiem łatwo poszło…

Grzegorz zaczął pracę w nowej firmie. Tradycyjnie dawał z siebie 120%. Nie zdziwiło go to więc, że bardzo szybko poznał wszystkie systemy i zaskarbił sobie sympatię współpracowników. Ale nie spodziewał się, że tak szybko coś się zmieni. 

Jego szef postanowił zmienić firmę i zaproponował Grzegorzowi przejęcie jego obowiązków. Grzegorz miał wrażenie, że chwycił Pana Boga za nogi. Z serwisanta w małym sklepiku komputerowym na kierownika helpdesku w kilka miesięcy? To było jak sen.

Oczywiście Grzegorz przyjął tę ofertę i dalej ciężko pracował nad tym, żeby pokazać, że nie pomylono się, dając mu kredyt zaufania. 

Mijały miesiące pracy, w helpdesku wszystko działało jak w szwajcarskim zegarku, Grzegorz był dumny ze swojego dzieła.

Któregoś wiosennego dnia, zadzwonił na biurku Grzegorza telefon – dzwoniła koleżanka z HR z prośbą, żeby Grzegorz przyszedł na spotkanie, ponieważ do ich oddziału przyjeżdża prezes.

Grzegorz poszedł na spotkanie, zastanawiając się co zostało zaplanowane na to spotkanie.

Chwilę po tym jak wszedł do sali konferencyjnej, przyszedł prezes wraz z dziewczyną która dzwoniła z HR.

  • Grzegorzu – zaczął prezes. Kilka miesięcy temu, gdy pracowałeś w serwisie komputerowym, postanowiliśmy dać Ci szansę i zatrudnić Cię jako pracownika helpdesk. Potem zostałeś kierownikiem działu helpdesk, gdzie się świetnie sprawdziłeś. Dzisiaj chcę zaproponować Ci stanowisko Dyrektora IT w naszej firmie. Co Ty na to?
  • Dziękuję – odpowiedział Grzegorz.
  • Tylko tyle?!
  • Dziękuję Wujku…

 

(Visited 1 246 time, 1 visit today)